falko |
Andaluzja - iluzja
Obiecałem, że będę więcej mówił ze sobą.
Słowa podtrzymują połamane gałęzie drzew,
leczą potargane złymi myślami źdźbła trawy,
szumią liśćmi wspomnień trącanych kroplami pamięci.
Toną nagle w mule już dokonanych uczynków,
tułają się po drogach spowitych kurzem spod butów
i znikają niespodzianie kiedy pojawia się miłość.
Dalej utrapienie, cierpienie i nicość.
Kiedy zapada cisza przestają być nagle potrzebne.
Opuszczone biegną pośród winorośli wspomnień,
a potem wirusem zaniedbania niszczą plony.
Nie będzie tego roku wina. Wybaczcie.
Na wzgórzach młode kobiety w promieniach andaluzyjskiego słońca
skromnie skrywają jędrne piersi i śmieją się do przybysza,
a kawalerowie ciągle myślą o tym, że przyjdzie taki dzień,
kiedy usiądą w cieniu oliwnego drzewa i będą pić wino.
Obiecałem, ale nie dotrzymałem słowa,
słowa nie podtrzymały połamanych gałęzi,
kiedy niespodzianie pojawiła się miłość.
Utrapienie, cierpienie i nicość?
Wiesław falko Fałkowski, 2014