falko |
Siedem razy w tygodniu,
rano, wieczór, we dnie, w nocy
uczestniczę w kursach pisarskich.
Taki kurs doskonalący dla niedoskonałych facetów.
Zaraz po przebudzeniu, kiedy ledwie otwarte oczy
widzą smugę cienia wpadającą przez okno,
a suche gardło cierpi z pragnienia
rozpoczyna się lekcja od przypomnienia
czego nauczyłem się wczoraj, przedwczoraj,
tydzień, miesiąc, rok cały, a może dziesiątki lat temu.
Że powinienem przecież wstać, umyć zęby,
ogolić się, bo nieogolony będę czuł się brudny,
wziąć prysznic, albo chociaż podmyć się ciepłą wodą.
Potem uczę się nowych rzeczy.
Jak smakuje śniadanie, jak zaparzyć kawę tak,
aby nie pachniała wczorajszą herbatą.
Jechać tramwajem, iść na piechotę,
przez zatłoczone przedzierać się miasto...
Wieczorem pani z telewizora zagada do mnie,
ale ja jej nie usłyszę zatopiony we wspomnieniach.
Jutro rano, zaraz po przebudzeniu,
kiedy ledwie otwarte oczy
zobaczą smugę cienia,
a może jednak światła
wpadającą przez okno,
a suche gardło cierpliwie poczeka na łyk wody,
przypomnę sobie czego nauczyłem się dzisiaj,
wczoraj, przedwczoraj, tydzień, miesiąc,
rok cały, a może dziesiątki lat temu.
A potem zapomnę o tym napisać.
Wiesław falko Fałkowski, maj 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz