falko |
Ja - flâneur
ruszam powoli w drogę
nie muszę się spieszyć
będę uczył się jak zrozumieć
zdumiewające i wszechogarniające milczenie
bez słów bez myśli nawet marnej
toczy się życie współczesnego miasta
słowa przytłoczone wrzaskiem
więzną w gardłach przechodniów
a ich głowy pochylone
oczy patrzące na koniec własnego nosa
na stopniach współczesnej katedry
spotykam pogodnego żebraka
czeka cierpliwie na miedziaki
i wszystko przyjmuje za dobrą monetę
tacy jak my pogodzeni z losem
nigdzie się nie spieszą
nie mając nic - wszystko już mają
i nic już nie muszą
czciciele bóstw omijają nas
z nieukrywanym obrzydzeniem
w najlepszym wypadku obojętnie
oddają pokłon manekinom -
władcom witryn sklepowych
lustra sklepowych przymierzalni
jak konfesjonały odpuszczą im
wszelkie grzechy
potem odpustowi winowajcy
zapatrzeni w siebie
czekają cierpliwie do kas
czekają cierpliwie do kas
by opłacić podatek od złudzeń
ja - flâneur idę dalej
macham przyjaźnie
patrząc wesoło na witryny sklepowe
a manekiny z szacunkiem
uchylając kapelusza
puszczają do mnie oko
rozumiemy się bez słów
Wiesław Fałkowski falko, 2017
flâneur - w największym skrócie: miejski spacerowicz o ambiwalentnym stosunku do ulicznego tłumu