piątek, 27 stycznia 2017

Ja - flâneur

falko

Ja - flâneur

ruszam powoli w drogę
nie muszę się spieszyć
będę uczył się jak zrozumieć
zdumiewające i wszechogarniające milczenie

bez słów bez myśli nawet marnej
toczy się życie współczesnego miasta
słowa przytłoczone wrzaskiem
więzną w gardłach przechodniów
a ich głowy pochylone
oczy patrzące na koniec własnego nosa

na stopniach współczesnej katedry
spotykam pogodnego żebraka
czeka cierpliwie na miedziaki
i wszystko przyjmuje za dobrą monetę

tacy jak my pogodzeni z losem
nigdzie się nie spieszą
nie mając nic - wszystko już mają
i nic już nie muszą

czciciele bóstw omijają nas
z nieukrywanym obrzydzeniem
w najlepszym wypadku obojętnie 
oddają pokłon manekinom -
władcom witryn sklepowych

lustra sklepowych przymierzalni
jak konfesjonały odpuszczą im 
wszelkie grzechy
potem odpustowi winowajcy
zapatrzeni w siebie
czekają cierpliwie do kas
by opłacić podatek od złudzeń

ja - flâneur idę dalej
macham przyjaźnie
patrząc wesoło na witryny sklepowe
a manekiny z szacunkiem
uchylając kapelusza
puszczają do mnie oko
rozumiemy się bez słów

Wiesław Fałkowski falko, 2017

flâneur - w największym skrócie: miejski spacerowicz o ambiwalentnym stosunku do ulicznego tłumu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kiedy poeta nienawidzi siebie za radość z widoku martwych wrogów

  Kiedy poeta nienawidzi siebie za radość z widoku martwych wrogów ty wiesz jak ja siebie teraz nienawidzę za tę radość na widok zabijania  ...