wtorek, 13 listopada 2018

Uboga opera

falko
Uboga opera

moja opera uboga
jak płaszcz pocerowany
poskładany z kawałków
pozszywany z pragnień
wstydliwych marzeń niewypowiedzianych
żądań niezaspokojonych
i cichego skowytu
o poranku
kiedy pragnienie i głód
skłania do zjadania
własnych słów

owoce złego i dobrego
są cierpkie i słodkie zarazem
ledwie pomyślane
fermentują
zwalają z nóg

resztki poszarpane
upiorne czarne kruki
wydziobują z moich myśli
jak z oranej ziemi
białe larwy podziemnych owadów

w pamięci pozostają plamy

zostałem okłamany
nie ma
na mojej drodze
ani boga ani jego syna
ani żadnej rzeczy

tam stoją tylko
zbrojni w szyderstwa żołdacy
pilnujący wejścia
do zielonych wzgórz

on zmartwychwstał
jak zapowiedział tak zrobił
zmartwychwstał
jego tu nie ma
odszedł

kogo szukamy
kogo ja szukałem
dręczony poczuciem winy
biegnąc pospiesznie przed siebie
przez całe plugawe życie
a i teraz
pochylony nad otwartym grobem
nim pogrzebion
łaski czekam
czy kary

Wiesław Fałkowski. HH, listopad 2018

1 komentarz:

Kiedy poeta nienawidzi siebie za radość z widoku martwych wrogów

  Kiedy poeta nienawidzi siebie za radość z widoku martwych wrogów ty wiesz jak ja siebie teraz nienawidzę za tę radość na widok zabijania  ...