falko |
Rozmowy z Królikiem
Żaba
Wiedziałem, że kiedyś wróci,
a jednak była to miła niespodzianka.
Przyzwyczaiłem się już do tego, że klatka pusta.
On tymczasem wrócił i siedział jakby nigdy nic.
Zamyślony, wpatrzony w zielone jabłko.
Nie odważyłem się o cokolwiek pytać.
Królik też nie miał zamiaru o czymkolwiek gadać.
I tak milczeliśmy o różnych sprawach przez jakiś czas.
– Czy słyszałeś o tej żabie? – spytał i swoim zwyczajem,
nie czekając na odpowiedź, zaczął mówić
– Żabie udka (podobnie jak stifado z królika)
uchodzą w pewnych regionach za przysmak.
To na marginesie, bo opowieść nie jest o tym.
Żaba w garnku,
a pod garnkiem płonie ogień.
Ciepło, mokro i przyjemnie.
Czy coś więcej trzeba żabie?
Nie wyskoczy, nie wyskoczy.
Skacze ten, kto widzi płomień.
Królik zamilkł.
Łypnął na mnie z wyraźnym znakiem zapytania w oku.
– Ten cholerny Królik,
jak zwykle ma cholerną rację – pomyślałem.
– Może nie muszę od razu skakać na koniec świata?
Może zacznę od tego, że wyskoczę na drugą stronę ulicy?
Do sklepu monopolowego.
Wiesław Fałkowski, HH, kwiecień 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz