niedziela, 13 stycznia 2019

Rozmowy z Królikiem Żona Lota

falko
Rozmowy z Królikiem
Żona Lota

– Choć mam dopiero siedem lat, mój koniec jest już bliski.
Króliki żyją tylko dziewięć i nic tego nie zmieni.

Królik zaczyna swoje opowieści takim, albo innym, 
równie przygnębiającym wstępem zawsze,
kiedy jest w podłym nastroju. 
Może to kwestia zmian klimatu,
braku światła słonecznego
i podwyższonej wilgotności powietrza?

– Rzecz działa się wtedy,
gdy Bóg miał jeszcze czas
i osobiście gadał z ludźmi.
Złych karał okrutnie – sam, albo przez anioły.
Trafił, może przypadkiem, do Sodomy i Gomory.
Jednego znalazł tam sprawiedliwego
wśród tysięcy grzeszników,
a chciał znaleźć dziesięciu.
Ten uszedł z życiem, zabrał trzy kobiety.
Żona, roztargniona, czegoś zapomniała
i spojrzała za siebie, może chciała wrócić?
Patrząc w stronę miasta do dzisiaj tam stoi,
zamieniona przez Boga w słup kamiennej soli.

Królik, dostrzegł zielony listek sałaty,
odwrócił się plecami i na krawędzi swojego kosmosu
rozpoczął z apetytem zajadać śniadanie.

– Królik, zdaje mi się, nie jest taki głupi.
Znowu opowieść nie całkiem skończona.
Nie chciał, być może, powiedzieć co działo się potem:
ten jeden sprawiedliwy, choć bez żony,
spłodził kazirodczych synów,
prawda – wbrew swej woli,
z których wyrosły wojownicze narody.
Walczyli, godzili się, czasem zabijali
i nawzajem sobie przynosili dary:
owce, woły, kozy, oliwę i młode niewolnice.
A żona? Jak stała, tak stoi. 
Zapatrzona w przeszłość.
Zwrócona plecami.

Wiesław Fałkowski, HH, styczeń 2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kiedy poeta nienawidzi siebie za radość z widoku martwych wrogów

  Kiedy poeta nienawidzi siebie za radość z widoku martwych wrogów ty wiesz jak ja siebie teraz nienawidzę za tę radość na widok zabijania  ...