niedziela, 29 marca 2020

Dzienniczek Dziewiąty dzień wiosny – 9 ½ Days

falko

Dzienniczek
Dziewiąty dzień wiosny – 9 ½ Days

wieje
prababka mówiła
że tak wieje
kiedy się diabeł w starej stodole wiesza

późnym popołudniem
biegnę do jedynego
otwartego w pobliżu sklepu
po chleb masło i ulubione chardonnay

był papier toaletowy
nie kupiłem
droższy od wina
a można się obyć

na chodnikach tylko zgęziałe gołębie
szukają niewiadomo czego
wyglądają jakby dopadła je ptasia grypa
wiatr zwiewa ostatnie okruchy

wróciłem bezpiecznie do domu
wieje dziewięć i pół
w skali beauforta

nikt mnie nie zastrzelił
może jest dla nas jeszcze nadzieja

Wiesław Fałkowski, HH, 29 marca 2020

Dzienniczek Dziewiąty dzień wiosny – I tylko psów mi żal

foto: Alexander Zemlianichenko, AP Photo

Dzienniczek
Dziewiąty dzień wiosny – I tylko psów mi żal

w nocy padało
puste ulice
asfalt lśni wilgocią
a deszczowe chmyry zawstydzone
szybko uciekają na zachód

obudził mnie powtarzający się sygnał
przychodzących wiadomości
(dzięki tej funkcji wiem kiedy budzi się ludzkość)

zapomniałem o zmianie czasu
czy to ma dzisiaj znaczenie
nie trzeba wstawać do pracy
czas zaczyna rządzić się po swojemu
(dlatego zgubiłem dwa kolejne dni wiosny)

policja w moim miasteczku
żali się miejscowym mediom
zwiększa się lawinowo
liczba zawiadomień o przestępstwach
ukarali mandatem jednego pana
(doniosła na niego sąsiadka)
uprawiał jogging dwa razy dziennie
mimo próśb i zaleceń
samego pana premiera rządu
by uaktywniać się fizycznie tylko raz
najlepiej samodzielnie
wyjatkowo we dwoje
(chyba że z rodziną)

współczuję tutejszym psom
muszą się powstrzymywać

premierem rządu jest teraz
potargany blondyn
który sprawił że mieszkam nadal
w zjednoczonym królestwie
a nie przebywam już
w zjednoczonej europie
(taka zagadka geograficzna)

ma te same inicjały
(nawet imię to samo)
co były przywódca bratniego nam kiedyś narodu
zapamiętany z tego że wdrapał się na czołg
i zdusił w zarodku pucz twardogłowych komunistów

ulice szybko wysychają
świeci słońce
zapowiada się piękna wiosenna niedziela
i tylko żal mi tutejszych psów
(na spacer mogę wychodzić tylko raz dziennie
i nie wolno im szczekać na polityków)

Wiesław Fałkowski, HH, 29 marca 2020

czwartek, 26 marca 2020

Dzienniczek, Szósty dzień wiosny – Trwoga, idź do Boga

foto: Nuremberg, Fürst: 1656

Dzienniczek
Szósty dzień wiosny – Trwoga, idź do Boga

chciałbym napisać że
deszcz
ale nic z tego
nadal słońce świeci
kwiaty kwitną na miejskich trawnikach

śniłem że mam test pozytywny
w tym moim śnie niewybrednym
przyszła siostra
pielęgniarka znaczy
bo siostry nigdy nie mialem
panie szanowny do szpitala proszę
jesteś pan zarażony
nie zdziwiło mnie wcale
że mówi do mnie po polsku
wszak tutaj w każdym sklepie
aptece restauracji przychodni szpitalu
jest Gosia Basia Zosia Agnieszka
która mówi w moim ojczystym języku
albo przynajmniej
my grandfather is Polish

a ty mnie panie chroń od takiego złego
ja wiem
nie modliłem się dotąd dostatecznie gorliwie
ale przecież chrzest otrzymałem
dzieci swoje ochrzciłem
jesteśmy zatem w tej samej drużynie
ochroń mnie panie

jeśli z jakiegoś powodu
nie możesz chronić mnie od choroby
to ochroń mnie panie
chociaż od tej
beznadziejnej nudy
i ludzkiej głupoty

a na trawnikach rozkwitają
żonkile i stokrotki

Wiesław Fałkowski, HH, 26 marca 2020

środa, 25 marca 2020

Dzienniczek, Piąty dzień wiosny – "They shoot horses, don't they?"

Franciszek Starowieyski, Pejzaż z całą ludzkością

Dzienniczek
Piąty dzień wiosny – "They shoot horses, don't they?"

obudziłem się biedniejszy
o jeden nienapisany wiersz
nienamalowany obraz
niezaśpiewaną piosenkę
o jedną noc i jeden dzień

wiosenny przymrozek
pozostawił po sobie szron na zielonej trawie
rano jeszcze przez jakiś czas
posiwiałe źdźbła błyszczały
w promieniach wschodzącego słońca

spokojnie
świat jeszcze istnieje
sprawdziłem ranking
globalny maraton trwa
w igrzyskach śmierci Hiszpania i Chiny
przed nimi tylko Włochy
dla pojednania olimpiada strachu
danse macabre test szybkości umierania
upadłe anioły dobija się
za parawanem niespełnionych marzeń
"they shoot horses don't they?"
spokojnie
jesteśmy w czołówce

w nocy był mróz i pozostawił po sobie szron
obudziłem się biedniejszy

Wiesław Fałkowski, HH, 25 marca 2020

wtorek, 24 marca 2020

Dzienniczek, Czwarty dzień wiosny – You must stay at home

falko

Dzienniczek
Czwarty dzień wiosny – You must stay at home

czwartego dnia wiosny
zaczęło mi brakować angielskiej pogody
słońce świeci opętańczo
na niebie ani jednej chmurki
angielska pogoda – czytaj drobny deszcz
przenikający do samego jądra wszystko na co pada
nastraja melancholijnie żeby nie powiedzieć depresyjnie
tymczasem świeci nadal słońce
nic sobie nie robiąc z mojej tęsknoty za deszczem

dostałem esemesa
New rules in force now:
you must stay at home.
jestem w grupie podwyższonego ryzyka

boję się śmierci
no może nie aż tak
sama śmierć mnie nie przeraża
kiedyś przecież trzeba odejść
przyczyna zdaje się być drugorzędna
boję się raczej myślenia o umieraniu
rozpamiętywania nieuchronności
i upajania sie strachem

mam to w dupie
idę do miasta

główna ulica miasteczka jest pusta
nieliczni przechodnie
przemykają chyłkiem
jakby z poczuciem winy że
idąc do pobliskiego sklepu po chleb
przyczyniają się do rozprzestrzeniania zarazy

patrzę na manekiny stojące nieruchomo
w oknach pozamykanych sklepów
one boją się śmierci najbardziej
kiedy jest się nieruchomym
kiedy się stoi
kiedy się jest zamkniętym
strach zawłaszcza umysł
i obezwładnia

przyspieszam kroku
idę przed siebie
nie zatrzymuję się
ale nie uciekam

Wiesław Fałkowski, HH, 24 marca 2020

poniedziałek, 23 marca 2020

Dzienniczek, Trzeci dzień wiosny – Łabędź polski

falko

Dzienniczek
Trzeci dzień wiosny – Łabędź polski

już drugi dzień świeci słońce
jakby na przekór
demonstracyjnie obwieszczając
nadejście wiosny ze wszystkimi jej atrybutami

po zachodniej stronie River Gade
na nieskoszonych trawnikach
kwitną żółte żonkile i różowe hiacynty
na wschodnim brzegu
kilka metrów od asfaltowej jezdni
para łabędzi zakłada gniazdo

ona i on niespiesznie
spokojnie i dostojnie
znoszą źdźbło do źdźbła
gałązka do gałązki
z wielką starannością
budują dom

w maju wyklują się szare pisklęta
jedno będzie białe
bo w matce płynie krew
polskiego łabędzia

tej wiosny w miasteczku nad River Gade
życie mieszkańców przecieka między palcami
czas niespodziewanie zwolnił
pulsuje zawraca i uchodzi

Wiesław Fałkowski, HH, 23 marca 2020

Kiedy poeta nienawidzi siebie za radość z widoku martwych wrogów

  Kiedy poeta nienawidzi siebie za radość z widoku martwych wrogów ty wiesz jak ja siebie teraz nienawidzę za tę radość na widok zabijania  ...