falko |
Droga do Gibraltaru
Domingo – pamiętaj, by dzień święty święcić
idę mozolnie pod górę
rozgrzaną słońcem ulicą
jak najbliżej domów
próbuję ścierać z białych ścian
resztki chłodnego cienia
mieszkania otwarte na ulicę
zaglądam dyskretnie nieśmiało
sjesta
nikt na mnie czeka
nikt mnie nie zawoła
nawet psy nie szczekają
cisza
cykady też milkną
widocznie nie warto grać
dla zasłuchanych w siebie
w ogrodach przydomowych
kolorowe kwiaty
egzotyczne drzewa
bananowce figi kaktusy
kwitnące krzewy
nie wiem jak nazwać wszystkie te kolory
błękit nieba dominuje
woda w morzu zielonkawa
połyskuje złotem
zieleń drzew palm i traw
często skrywa ugier
beż - rozżarzony słońcem
przypalonej ziemi
trąciłem czubkiem buta
brązowo-brunatne
strzępy kokosowej palmy
na grafitowym chodniku
smutny kontrast
z otaczającym mnie
kolorowym urokiem
andaluzyjskiego miasteczka
patrząc na kwiaty
przestałem myśleć o tym
dziwnym czymś
splątanym jak mój cień
kroczący obok mnie
tego upalnego popołudnia
po hiszpańskim betonowym bruku
kwitnące krzewy
feerią barw wszelakich zaskakują
tinto to czerwień wina
tę łatwo poznaję
wino i kwiaty pachną równie upojnie
i zmysły sycą tak samo
spragniony w małym miasteczku
słonecznej Andaluzji
krainie wina oliwy
dojrzałych pomidorów
kwitnących pomarańczy
szukam bodegi
w niedzielę zamknięte
miejscowi dzień święty święcą
kościelny dzwon bije
sjestę nagle przerywa
zaraz zacznie się fiesta
Wiesław Fałkowski falko, 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz