sobota, 2 grudnia 2017

Skradziona zieloność traw, skradziony kawałek nieba

falko

Skradziona zieloność traw,
skradziony kawałek nieba

zaledwie wczoraj
najdalej wczoraj
przykładałem ucho
do wilgotnej ranną rosą trawy
by nasłuchiwać o wschodzie słońca
o czym szepczą podziemne owady

a ta trawa która była
czy nadal jest zielona
a ten wiatr który wiał
a jaki teraz wieje
a to niebo które było
czy nadal jest błękitne
a woda która była
a woda zimna i czysta

ktoś skradł nam
zieloność traw
czystość zimnej wody
błękit nieba
i nagle przestaliśmy wierzyć 
w świętego Mikołaja
i przeklęliśmy świt
i dzień
i noc
i straciliśmy nadzieję…

uginam z trudem kark
pochylam nisko głowę
aby posłuchać jeszcze raz
o czym szepczą podziemne owady
teraz
i na wieki wieków
po zachodzie słońca
w środku gęstej nocy

Wiesław Fałkowski falko, 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kiedy poeta nienawidzi siebie za radość z widoku martwych wrogów

  Kiedy poeta nienawidzi siebie za radość z widoku martwych wrogów ty wiesz jak ja siebie teraz nienawidzę za tę radość na widok zabijania  ...