falko |
Skradziona zieloność traw,
skradziony kawałek nieba
skradziony kawałek nieba
zaledwie wczoraj
najdalej wczoraj
przykładałem ucho
do wilgotnej ranną rosą trawy
by nasłuchiwać o wschodzie słońca
o czym szepczą podziemne owady
a ta trawa która była
czy nadal jest zielona
a ten wiatr który wiał
a jaki teraz wieje
a to niebo które było
czy nadal jest błękitne
a woda która była
a woda zimna i czysta
ktoś skradł nam
zieloność traw
czystość zimnej wody
błękit nieba
i nagle przestaliśmy wierzyć
w świętego Mikołaja
i przeklęliśmy świt
i dzień
i noc
i straciliśmy nadzieję…
uginam z trudem kark
pochylam nisko głowę
aby posłuchać jeszcze raz
o czym szepczą podziemne owady
teraz
i na wieki wieków
po zachodzie słońca
w środku gęstej nocy
Wiesław Fałkowski falko, 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz