falko |
Gonić kormorany
Zacząłem tego lata gonić słowa
po łąkach, wiejskich ogrodach,
polnych drogach, parowach,
na skwerze, koło fontanny,
na placu, pod pomnikiem,
nawet po piaszczystej plaży,
gdzie słychać je było wyraźnie,
i w krzyku rybitwy, i w szumie fal.
Pies szczekał w oddali.
Przez całe lato - od wiosny
rozsypywałem garściami zgłoski,
czekałem, aż słowa nadlecą, przysiądą.
Łapałem je myślami, rzucałem na białe kartki,
jak ptasznik ptaszki do klatki.
Potem plotłem z nich wiersze,
tak, jak z kwiatów zrywanych na łące
plecie się wianki.
Z kwiecistych słów składałem strofy,
jak z kwiatów składa wiązanki.
Goniłem słowa tego lata,
jak kormorany w starej piosence.
Sznur słów splątał się we mgle
z rymem, rytmem i dźwiękiem.
A kormorany?
One jak zapomniane słowa -
odleciały i nie powrócą tu więcej?
po łąkach, wiejskich ogrodach,
polnych drogach, parowach,
na skwerze, koło fontanny,
na placu, pod pomnikiem,
nawet po piaszczystej plaży,
gdzie słychać je było wyraźnie,
i w krzyku rybitwy, i w szumie fal.
Pies szczekał w oddali.
Przez całe lato - od wiosny
rozsypywałem garściami zgłoski,
czekałem, aż słowa nadlecą, przysiądą.
Łapałem je myślami, rzucałem na białe kartki,
jak ptasznik ptaszki do klatki.
Potem plotłem z nich wiersze,
tak, jak z kwiatów zrywanych na łące
plecie się wianki.
Z kwiecistych słów składałem strofy,
jak z kwiatów składa wiązanki.
Goniłem słowa tego lata,
jak kormorany w starej piosence.
Sznur słów splątał się we mgle
z rymem, rytmem i dźwiękiem.
A kormorany?
One jak zapomniane słowa -
odleciały i nie powrócą tu więcej?
Wiesław falko Fałkowski, lato 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz